Spis treści:
- Na jakie korzyści mogą liczyć frankowicze po wydaniu korzystnego wyroku TSUE?
- Czy cała gospodarka rzeczywiście stanie w obliczu potężnego kryzysu?
- Banki i ich realne obawy – czego mogą się bać?
- „Ugoda lepsza niż proces” banki promują swoje ugody na TikToku
- Na czym można więc więcej zyskać? Ugoda czy wygrany proces?
Wprawdzie do ogłoszenia wyroku TSUE w sprawie wynagrodzeń dla banków za korzystanie z kapitału zostało już bardzo niewiele czasu, to banki nadal nie ustępują w swoim lobbowaniu katastroficznego scenariusza, w którym to po korzystnym dla frankowiczów rozstrzygnięciu sprawy C-520/21 gospodarka odczuje katastroficzne skutki decyzji podjętej przez Trybunał. Bankowa wizja wydaje się dość zaskakująca w obliczu wydanej w lutym 2023 r. opinii Rzecznika Generalnego TSUE, który wyraźnie i jednoznacznie opowiedział się po stronie konsumentów. Podkreślając, że bankom nie należy się nic więcej niż zwrot pożyczonego kapitału (a także ewentualne odsetki za opóźnienie).
Banki nie mogą czerpać zysków ze źle, nieuczciwie skonstruowanych umów kredytowych. Zauważyć też należy, że w zdecydowanej większości wcześniej wydawane opinie rzecznika, pokrywały się z wydanymi później wyrokami TSUE odnoszącymi się do różnych spraw. Banki, zamiast koncentrować się na kreowaniu czarnych scenariuszy, mając dość dużo czasu, powinny skupić się na opracowaniu strategii przygotowującej je na niekorzystne orzeczenie wydane przez Trybunał.
Na jakie korzyści mogą liczyć frankowicze po wydaniu korzystnego wyroku TSUE?
Wyrok TSUE potwierdzający to, że bankom nie należy się jakiekolwiek dodatkowe wynagrodzenie po unieważnieniu umowy frankowej ma bardzo istotne znaczenie dla frankowiczów. Kredytobiorcy frankowi zmagają się nadal z bardzo wysokimi kosztami, które są wynikiem niespotykanego wręcz umacniania się franka szwajcarskiego. Z tego powodu sądy przyjmowały lawinowe ilości pozwów składanych przez frankowiczów. Ci domagali się unieważnienia umów kredytowych z tytułu zawartych w nich klauzul abuzywnych (niedozwolonych), które odnosiły się do stosowanego kursu waluty do przeliczeń, na podstawie nieprzekazania przez banki informacji o wiążącym się z tym ryzykiem.
Wyrok TSUE, który zapadnie 15 czerwca 2023 r. będzie stanowić bardzo istotne orzeczenie, które przyniesie frankowiczom wyraźną ulgę. Oznaczać ma bowiem to, że bankom nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy frankowej. W praktyce prowadzi to do tego, że roszczenia banków są zupełnie pozbawione podstaw i nie mogą domagać się one żadnych dodatkowych opłat (ponad zwrot udzielonego kapitału) po sądowym unieważnieniu umowy kredytowej.
Nawet tysiące frankowiczów póki co obawia się pozwać bank, mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej wynikającej z konieczności opłacania wysokich rat kapitałowo-odsetkowych. Banki skutecznie zniechęcają kredytobiorców składanymi przez nie pozwami, które niosą ze sobą ryzyko opłacania przez frankowiczów dodatkowych opłat. Po wydanym wyroku takiego ryzyka nie będzie. Musimy jednak mieć na względzie unikatowość każdego przypadku, każdej umowy. Natomiast skutki orzeczenia TSUE mogą też być różne w zależności od okoliczności indywidualnych, a także obowiązujących przepisów krajowych.
Z wyroku Trybunału, który opublikowany zostanie 15 czerwca o godz. 9:30 może wyniknąć jeszcze jedna korzystna dla frankowiczów rzecz. Mianowicie już w lutym 2023 r. Rzecznik Generalny TSUE wyraźnie dał do zrozumienia bankom, że nie mogą liczyć na żadne dodatkowe wynagrodzenie po unieważnionej sądownie umowie, w tym wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Wspominając przy tym, że to kredytobiorcy będą mogli pozywać bank z tego samego tytułu. Zatem broń, z której banki tak chętnie chciały korzystać obróci się przeciwko nim.
Jak wyrok TSUE może wpłynąć na decyzje frankowiczów o składaniu swoich pozwów przeciwko bankom?
Pozytywny wyrok TSUE, przybliży wielu frankowiczów do odpowiedzenia sobie na pytanie jak się pozbyć kredytu frankowego? To znaczy, że zdejmie z nich obawy odnoszące się do tak palącej kwestii, jak wynagrodzenie za korzystanie z kapitału udzielonego przez banki. To jedna z korzyści, na jaką mogą liczyć ci frankowicze, którzy jeszcze obawiają się złożenia pozwu. Póki co cały czas wisi nad frankowiczami ryzyko poniesienia dodatkowych kosztów w wyniku wytoczenia bankom procesu. Mimo tego, że żaden sąd w Polsce nie uznał zasadności opłacania na rzecz banków wynagrodzenia za korzystanie z kapitału wielu kredytobiorców frankowych obawia się, że może do takiej „kary” dojść. Dlatego wstrzymują się jeszcze ze składaniem swoich pozwów. Po 15 czerwca, zakładając, że wyrok TSUE będzie prokonsumencki, może dojść do kolejnej fali pozwów składanych przeciwko bankom, które tak chętnie wieszczą nadchodzącą katastrofę dla gospodarki.
Czy cała gospodarka rzeczywiście stanie w obliczu potężnego kryzysu?
Jeszcze przed wydaniem wyroku przez Trybunał banki muszą godzić się z gremialnie przegrywanymi sprawami frankowymi. Aktualnie ocenia się, że poziom wygranych przez frankowiczów spraw oscyluje w okolicach 98%. Zatem jeśli tylko orzeczenie TSUE będzie prokonsumenckie należy liczyć się z tym, że do sądów trafi nowa pula spraw, a banki zostaną jeszcze mocniej obciążone finansowo. Wprawdzie banki udzielające kredytów frankowych dysponują pewną rezerwą na ryzyko prawne z nimi związane, to jednak istnieje też ryzyko tego, że po niekorzystnym dla banków wyroku, zawiązane rezerwy nie będą wystarczające i będzie konieczne ich zwiększenie.
KNF (Komisja Nadzoru Finansowego) oszacowała, że jeśli 15 czerwca wynik będzie dla banków niekorzystny straty banków urosną do ok. 100 mld zł i bez wątpienia będzie należało utworzyć dodatkowe rezerwy.
Jakie skutki przyniesie taki scenariusz w dłuższej perspektywie? Możliwe, że banki będą zmuszone do ograniczenia udzielania kredytów. Wówczas ucierpieć mogą na tym kredyty inwestycyjne, a także długoterminowe projekty. W rezultacie wynik wyroku odczujemy wszyscy, także cała gospodarka.
Banki i ich realne obawy – czego mogą się bać?
Analizując sprawę związaną z wynagrodzeniem za korzystanie z kapitału udzielonego przez bank nie jest oczywiste czy banki rzeczywiście liczą na takowe, łudząc się, że TSUE wyda korzystny dla nich wyrok. Pewne jest na pewno jedno, banki stosowały tę praktykę pozywania frankowiczów jako swoistego „straszaka”, który ma ich zwyczajnie zniechęcić do składania pozwów, które potem będą się ciągnąć latami.
Jeszcze w 2022 r. banki zorganizowały dość szeroką „kampanię informacyjną”, w myśl której kredytobiorcy wzywani byli do uregulowania wynagrodzenia. Co ciekawe takie wezwania otrzymywali także ci frankowicze, którzy jeszcze nie zdążyli złożyć swoich pozwów w sądzie.
Banki często nie dawały swoim klientom spokoju, i przy każdej okazji napominały frankowiczów, że jeśli będą dążyć do unieważnienia umowy frankowej na drodze sądowej, bank będzie żądał wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. A kwoty z tego tytułu nie są wcale małe, co więcej ustalane są arbitralnie przez bank.
Działanie banków jawi się jako wyrachowane i wręcz perfidne. A to dlatego, że ich intencją niekoniecznie było otrzymanie omawianego wynagrodzenia, a zwyczajne zastraszenie frankowiczów, którzy po otrzymaniu fali pism rezygnowali z wytaczania przeciwko nim procesu. Wyrok TSUE będzie więc ciosem dla banków, które nie będą mogły już korzystać z tej prawnej furtki.
Zatem po wydaniu orzeczenia należy się spodziewać tego, że czekający na wyrok frankowicze zdecydują się na złożenie swojego pozwu. Do tej pory obawa związana z poniesieniem dodatkowych kosztów ich wstrzymywała, po 15 czerwca tych obaw nie będzie.
„Ugoda lepsza niż proces” banki promują swoje ugody na TikToku
Banki doskonale zdając sobie sprawę z tego, że raczej stoją na przegranej pozycji podjęły pewien trud, który ma zapobiec nadciągającym problemom. Frankowicze wiedzą już bardzo dobrze jak pozbyć się kredytu frankowego, a banki to rozumiejąc znalazły innego wroga, którego próbują niekoniecznie subtelnie oczernić w prowadzonych kampaniach, m.in. na TikToku. Całe przedsięwzięcie, któremu towarzyszy slogan „ugoda lepsza niż proces” zainicjowane zostało przez Związek Banków Polskich, który zlecił opracowanie całej kampanii reklamowej promującej ugody, przedstawiając nieco w krzywym zwierciadle kancelarie frankowe. Spoty reklamowe mają przekonywać, że ugoda to szybka i wygodna forma załatwienia sprawy frankowej z korzyścią dla frankowiczów. Jej podpisanie jest korzystniejsze niż zaangażowanie się w wieloletnie i stresujące procesy sądowe, co więcej parafrazując jeden ze spotów nikt „nie popłynie z kasą” współpracując z kancelarią.
Banki zatem kontynuują swoją retorykę i pozycjonują się nieustannie jako te jedyne sprawiedliwe (słowo wielokrotnie używane w tiktokowych realizacjach), oferujące uczciwe ugody. Wątpliwe jest jednak to, by frankowicze zapomnieli o tym, jak chętnie banki utrudniały prowadzenie procesów, jak składały skargi do II instancji, jak wnioskowały ze swoimi skargami kasacyjnymi, nieustannie przekonywały, że ich umowy są uczciwie skonstruowane.
Sektor bankowy wie też, że namówienie tych niezdecydowanych na ugody poprzez prezentację samych korzyści wynikających z konwersji kredytu (a tych jest eufemistycznie rzecz ujmując niewiele) jest raczej niemożliwe. Dlatego też przyjęły postawę oskarżającą kancelarie frankowe, które to nagle stać się mają wrogiem numer jeden nie tylko banków, ale też frankowiczów. Wątpliwe jednak wydaje się także to, by frankowicze nabrali się na tak powierzchowną argumentację. Tym bardziej że to ostatecznie banki nadszarpnęły zaufanie kredytobiorców i trudno zakładać, by ci mieli wybrać rozwiązanie, które proponują (zresztą niekoniecznie korzystne).
Na czym można więc więcej zyskać? Ugoda czy wygrany proces?
Podpisanie ugody stoi na zapisach, które oferuje bank. Zobaczmy więc na jakie korzyści może liczyć frankowicz, współpracując z doświadczoną kancelarią:
- Możliwości negocjacyjne przy zawieraniu ugód tak jak w przypadku proponowanych umów frankowych są niewielkie. Kredytobiorca reprezentowany przez kancelarię frankową zyskuję lepszą pozycję do negocjacji,
- doświadczona kancelaria zaprezentuje frankowiczowi wszelkie możliwe warianty zakończenia sporu z bankiem, rozpocznie też w jego imieniu rozmowy,
- frankowicz reprezentowany przez profesjonalnego prawnego pełnomocnika stoi na lepszej pozycji negocjacyjnej, ma możliwość wynegocjowania korzystniejszych warunków. Pamiętajmy również o tym, że z bankiem można też dojść do porozumienia na sali sądowej. A w takim środowisku wypracowane zostaną dalece korzystniejsze warunki takiej ugody.
Warto więc skorzystać z profesjonalnego wsparcia, jakie oferuje doświadczona kancelaria adwokacka, która wie, jak prowadzić sprawę frankową w sposób najlepszy dla pokrzywdzonego kredytobiorcy.
Obraz sektora bankowego, jaki jawi się w ostatnich dniach prezentuje się co najmniej mało kreatywnie. Banki błądzą, wskazują winnych, swoje działania uznając za praworządne. Proponowane ugody sprzedają na kanwie oskarżeń wystosowanych w stronę kancelarii frankowych, traktując kredytobiorców jako nierozumiejących całej sytuacji. Postępując nieetycznie jeszcze bardziej do siebie zniechęcają. A moment, w którym znalazły się banki wydaje się doskonały do tego, by wypracować korzystne rozwiązania dla frankowiczów. 15 czerwca będzie już za późno, a frankowicze po usłyszeniu wyroku nie będą zupełnie zainteresowani ugodami. Unieważnienie umów frankowych jest nieustannie i nieporównywalnie korzystniejsze, a także sprawiedliwsze.